środa, 25 lutego 2015

The Dumplings - No Bad Days (2014)

The Dumplings - No Bad Days

  
Spis utworów:

1. Słodko-słony Cios
2. Everything is a Circle
3. Technicolor Yawn
4. Man Pregnant
5. Waiting For a Summer
6. Betonowy Las
7. Mewy
8. Frezze
9. Gelatine
10. Nie słucham
11. How many knives
12. Shameless
13. Sunny Day (Bonus Track)
 

  The Dumplings jest jednym z moich największych zaskoczeń muzycznych ostatnich dwóch lat. Kiedy to się zaczęło? Jak historia Jakuba Karasia i Justyny Święs przemieniła się w fantastyczny, pierogowy duet? Otóż, jak mówią legendy, Justyna bardzo utalentowaną dziewczyną była. Chodziła nawet na konkursy (występować oczywiście :) ). I wiecie co? Poznała tam Kubę, pokazywała mu coś na telefonie, włączyła ten telefon, ukazała się tapeta na której widniał Yann Tiersen. Twórca muzyki m.in. "Amelii" połączył młodych ( tylko artystycznie, żeby nie było).

   Tak właśnie się zaczęło, a później? Później praca nad piosenkami i pierwsze single. Spodobały się na tyle, że pewien znany Łukasz, zaprosił zespół do swojej kawalerki. Po tym występie zrobił się wielki BOOM na The Dumplings.

    Płyta, o której dziś mowa jest płytą alternatywną. Widać tutaj wpływy różnorakich zespołów. Crystal Castle'owe elektroniczne brzmienia, bardzo sugestywne basy, które, trochę kojarzą mi się z Arctic Monkeys ( W piosence How many knives jest to chyba najbardziej widoczne ) i bardzo charakterystyczny wokal Justyny tworzą coś pięknego. Zaznaczę, że zespół nie kopiuje w żaden sposób zagranicznych produkcji, jedynie się nimi inspiruje.
 
 

Powiem coś o utworach. Pierwszym na liście jest niezwykle przebojowy, jak na muzykę indie, "Słodko - słony cios". Charakterystyczne piano i refren od razu zapada w pamięć. Piosenka na płycie trochę różni się od tej wcześniejszej wersji, którą słyszałam na youtubie, powodem jest po prostu lepszy mastering. Później, pod numerkiem 2 skrywa się angielski "Everything is A Circle". Poetycko i zgrabnie napisany. W zwrotce można usłyszeć syntezatorowe,  jak to mówię, "wzium-wziumy", później trochę basów w bridge'u, a nawet skrzypce w refrenie się pojawiają. Z tych balladowych klimatów przechodzimy w "Technicolor Yawn", które jest jawnym pokłonem do lat 80. Piosenka bardzo podobna, przynajmniej z początku, do "We Were Evergreen" Modern Age'u. Jednakże jest ona najbardziej pozytywnym utworem na całej playliście. Do tego dochodzi świetny teledysk. Czwórka znowu zwalnia, opowiadając  historię "Man Pregnant". Dla mnie najlepszy utwór na płycie, wie kiedy zwolnić, wie kiedy przyśpieszyć, wie kiedy krzyczeć, czy mówić cicho. Piękne, nieproste, nieoczywiste, ale takie ma być, ma dawać do myślenia. Jest już bardzo wolno, bo nadchodzi "Waiting for A Summer", gdzie Justyna śpiewa falsetem i mówi, że jestem delajtful. Jak zwykle jest to numer do chillout'u, gdzie można pokiwać głową w rytm muzyki i całkiem odpłynąć. Pojawiają się syntezatory, śmiem twierdzić, dubstepowe i cymbałki, takie lekkie, takie ładne. Później dobre, bo polskie: "Betonowy las" i "Mewy". Ten pierwszy jest troszkę cieższy, przez użycie mocniejszych clap'ów, choć jest podobny do szybszych "Mew". Później na płycie chcą mnie zamrozić, za sprawą "Frezze". Niewątpliwą inspiracją, dla tego utworu, była AlunaGeorge. Pop podany na srebrnej tacy. Numer 9 to "Gelatine". Utwór dość podobny do reszty piosenek tutaj, jednak jest tak tylko w warstwie melodyjnej, bo liryczna stoi już na poziomie, wręcz poetyckim. "Nie słucham" zaczyna się od dźwięku trąbki. Kojarzy mi się z hejnałem i ogólnie z Krakowem, czyżby kolejne inspiracje? :) Ostatni singiel z płyty, "How Many Knives", jest agresywny, przez ciężkie basy i głos Justyny, który ujawnia swoją moc przy refrenie. Całkiem zmienia barwę. Jest interesująco. Przedostatni utwór to "Shameless". Idealnie nadaje się do remixów, gdyby go trochę zdynamizować, można, by stworzyć taneczny hit. Uff, już prawie koniec! Bonusowy track "Sunny Days" od razu przywołuje wspomnienia z dzieciństwa za sprawą dość konsolowych sampli. Podoba się bardzo!

   Młodzi, piękni, atrakcyjni. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, The Dumplings może być zespołem, który będzie w stanie sporo zamieszać na światowym rynku muzycznym. Jednak, jako, że to ich pierwsza płyta, nie można popadać w euforię. Tak, czy inaczej wystawiam im...


OCENĘ: 8/10



Mam nadzieję, że nie będę musiała długo na ich kolejną płytę. Już nie mogę się doczekać!

Ciekawostka: Płyta "No Bad Days" była tworzona przy filmie "Śniadanie u Tiffany'ego".

wtorek, 24 lutego 2015

Yippee ki-yay motherfucker

Siemano! Piszę tą oto krótką notkę, po to, by się przedstawić. Otóż, mam na imię Aleksandra, moim życiem włada liczba 18, a od jakichś 10 lat maniakalnie oglądam filmy. Do tego zainteresowania, z czasem, dołączyła się muzyka, gry, komiksy, itd. itp. Chcę tutaj recenzować, oceniać, wydawać subiektywne oceny, pluć jadem, albo i rozpływać się w zachwytach. Robię to co zwykle, tyle, że teraz w internetach! :) Zapraszam do czytania moich wypocin, może coś Tobie, drogi czytelniku, się spodoba. Tymczasem, ja uciekam. Do następnego postu!

Reakcja Marion Crane na wieść, że zaczęłam publikować.


 
Blogger Templates